ehhh... przypominają mi się słowa mojego ś.p. taty, których jednak nie przytoczę, bo nie wypada :)
Aniula ładnie przespała jedną noc, a dzisiaj znowu się zaczęło. Prawa dolna dwójka się przebiła, a teraz czekamy na górne jedynki, bo jak dzisiaj udało mi się zauważyć: IDĄ! :(
W ruch poszły środki przeciwbólowe, ale z mizernym skutkiem.
ehhh... Ibufen nie działa. Calpol nie działa. Żel nie działa. Proszek, który kupiłam - tak zachwalany - nie działa! Anusiak jednak znalazł sposób na inne zastosowanie żeliku na ząbki...
Biedna Aniula musi to przechodzić, a ząbki nie dają jej nawet odpocząć i się wyspać. Chodzi jak małe zombi z przekrwionymi oczkami, a ja nie wiem jak jej pomóc. A do tego wszystkie idą na raz, więc nic dziwnego, że tak marudzi. Jedyne co jest pocieszające to, to że wyjdą szybko i będzie po sprawie.
PS: pielucha na głowie to zasługa Marcina... :)
Idę dalej walczyć z moją bonsajką, która niestety zaczęła gubić listki...