Do dnia porodu płeć naszej pociechy była zagadką. Nie dlatego, że nie chcieliśmy zostać wtajemniczeni, a dlatego że z zasady w naszym mieście się tego nie ujawnia.
Nic do końca nie jest przesądzone. Nie jestem w stanie zagwarantować, że całe życie spędzimy w UK i też tą myślą kierowaliśmy się przy wyborze imienia. Miało być uniwersalne - polsko-angielskie. Padło na Adam dla chłopca i Anna dla dziewczynki.
Całą ciążę byłam przekonana, że będziemy cieszyć się z narodzin Adasia. Ostatnie dwa miesiące jednak przesądziły wszystko - przytyłam jak świnia - nie bójmy się użyć tego określenia. Jak to mówi moja mama - dziewczynki odbierają urodę matce, więc już w 7 miesiącu ciąży oczekiwaliśmy narodzin Aniuli.