Nasza Aniula konczy roczek w przyszla srode. Juz nie moge sie doczekac niedzielnego przyjecia urodzinowego. Czekam tylko na sukieneczke I mam wielka nadzieje, ze dotrze do nas na czas. Sala, tort, jedzenie, balony zamowione. Hazel piecze 'butterfly cakes', czeka nas tylko zrobienie banera I dekoracja sali - caly czas czekam na rozowe kokardy, kupienie rozowych tulipanow I napojow, przygotowanie studia fotograficznego, gier I zabaw dla dzieciakow, no I moze malych woreczkow ze slodkosciami dla gosci. Niby niewiele, a zamieszania duzo... Oby wszystko wyszlo jak zaplanowalam :) w koncu to urodziny mojej ukochanej corci x
Poki co w przyszla niedziele planujemy festiwal transportu w naszym ulubionym Stockwood Parku I zrobienie kilku fajnych fotek. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo jak sie domyslacie wszystko zalezy od... pogody ;)
"Jako rodzice zawsze musimy mieć skrzydła wystarczająco duże, aby otoczyć nimi dzieci i osłonić je przed krzywdą czy bólem. To figuruje w naszym kontrakcie z Bogiem, kiedy bierzemy na siebie odpowiedzialność za ich życie." Jonathan Carroll
czwartek, 9 czerwca 2011
Anusiakowa podroz nad morze
Hmmm nie wiem od czego zaczac. Nigdy nie moge sie zebrac, zeby usiasc I napisac kilka slow. Totalne lenistwo... A wiec tak po krotce.
W ostatnia niedziele rano okolo 8ej zaczelismy przygotowania do naszej wielkiej wyprawy nad morze. Nasmarowalismy sie olejkami do opalania, spakowalismy reczniki, koce I prowiant do torby I okolo 10ej wyruszylismy. Przyzwyczajeni do angielskiej pogody doszlismy do wniosku, idac za przykladem dnia poprzedniego, ze pomimo lekkiego zachmurzenia pogoda uraczy nas sloncem. 30 minut przed dotarciem do celu - warto wspomniec, ze z od nas do Brighton jest okolo 1.45h jazdy, zaskoczyla nas mzawka. Nie zrazeni jednak tym przybylismy na miejsce. Niestety... Rozpadalo sie na dobre! Zaparkowalismy somochod, przeszlismy 5 minut zeby zobaczyc morze I ... Wyruszylismy w droge powrotna do domu. Padalo caly dzien!...
Trzeba bylo odwiedzic Kube w Clacton...
No nic. Checi sa na kolejny wypad ale zobaczymy czy I kiedy pogoda pozwoli.
W ostatnia niedziele rano okolo 8ej zaczelismy przygotowania do naszej wielkiej wyprawy nad morze. Nasmarowalismy sie olejkami do opalania, spakowalismy reczniki, koce I prowiant do torby I okolo 10ej wyruszylismy. Przyzwyczajeni do angielskiej pogody doszlismy do wniosku, idac za przykladem dnia poprzedniego, ze pomimo lekkiego zachmurzenia pogoda uraczy nas sloncem. 30 minut przed dotarciem do celu - warto wspomniec, ze z od nas do Brighton jest okolo 1.45h jazdy, zaskoczyla nas mzawka. Nie zrazeni jednak tym przybylismy na miejsce. Niestety... Rozpadalo sie na dobre! Zaparkowalismy somochod, przeszlismy 5 minut zeby zobaczyc morze I ... Wyruszylismy w droge powrotna do domu. Padalo caly dzien!...
Trzeba bylo odwiedzic Kube w Clacton...
No nic. Checi sa na kolejny wypad ale zobaczymy czy I kiedy pogoda pozwoli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)